(tłumaczenie
z rosyjskiego)
Jak woda światowego wszechpotopu Zwrociła
się na krańcy brzegów swych, Spod piany schodzącego już
potoku Do lądu Miłość wyszła jako mnich, I
rozpłyneła się w powietrzu z tego kroku, A krok ten w okres sto
tysięcy lich...
I dziwakowie – jeszcze tacy są – Wdychają
piersią z mieszaniną tą, Ani nagrody nie chcą, ani kary, – I,
myśląc, że ich oddech niby co, W takt podpadają w ten że czas
na zło Takiegoż nierownego tchu koszary.
Zakochanym
pościelę gładź pól – Niech śpiewają na jawie i w
snach!.. Wciąż oddycham, więc kocham przez ból! Kocham
ciągle, więc żyje przez strach!
Lecz dużo będzie tych
wędrówek i tułaczek: Miłosny Kraj jest wielkim krajem snów! Ze
swych rycerzy – do prób cięzkich znaczy – Wciąż srożej
będzie pytać znów i znów: Zażąda rozłąk i odstępów
raczej, Pozbawi też spokoju, słów i snów...
Lecz tych
szaleńców też nie zwrócić wstecz – Już w zgodzie są
zapłacić za tę rzecz Za wszelką cenę – ryzykować życiem,
– Żeby oszczędzić od zerwania nici, Cudownej niewidocznej
nici wręcz, Co między nimi przeciągnięto
byciem.
Zakochanym pościelę gładź pól – Niech
śpiewają na jawie i w snach!.. Wciąz oddycham, więc kocham
przez ból! Kocham ciągle, więc żyję przez strach!
Lecz
welu zakrztusiwszych się miłością Nie sięgnąć krzykiem –
jak nie wołaj ich, – Ich liczy fama z pustosłowną
kością, Lecz ich rachunek zamieszany jest na krwi. A my
stawiamy świecy jegomościom Zgubionych od miłosnej wielkiej
gry.
I duszom ich się daje w kwiatach brnąć, I głosom
ich się daje zlać się, wspiąć. I wieczność w jednym tchu
jest zawsze wsparta, Dla spotkań się z westchnieniem w ręce
wziąć – Na kruchych mostach i odcinkach łącz, Na wąskich
skrzyżowaniach tego świata.
Tych wybranych oszołamiał
świezy wiatr, Walił z nóg i z martwych wskrzeszał znów,
– Przeto że, gdyż nie miał kochać świat – Więc nie
żył i nie miał tchu dla snów.
|